|
|
Eliminowanie Gniewu | |
Czcigodny K. Piyatissa Thera
|
|
Celem buddyzmu jest osiągnięcie nibbany - stanu bezśmiertnej, jedynej i ostatecznej rzeczywistości. Ten, kto pragnie osiągnąć ów stan, musi wziąć pod uwagę charakter nibbany - musi porzucić swe ulotne poszukiwania i przywiązania w świecie przejawionej materii. Rzecz jasna, bardzo mało jest osób dojrzałych na tyle, by nibbanę osiągnąć w ciągu jednego ziemskiego istnienia. Znając ludzkie ograniczenia, Budda nie zmuszał nikogo do życia w wyrzeczeniu. Wiedząc, że nie każdy człowiek wydobędzie z siebie wystarczająco wiele sił duchowych (koniecznych i niezbędnych) do rozpoczęcia wędrówki na wyższy poziom egzystencji mówił, że nic nie stoi na przeszkodzie, by w pełni cieszyć się urokami życia, by korzystać ze wszystkich jego przyjemności. Lecz wtedy
życie nasze musimy podzielić na dwa etapy. Pierwszy daje korzyści, które
osiągamy żyjąc teraz, drugi te, które zbierzemy w żywotach następnych -
stopniach na ścieżce do osiągnięcia pełni duchowego życia. Budda powiedział, że jeśli jakis człowiek pragnie osiągnąć dostatek, to musi być on pilny i energiczny, a jeśli pragnie chronić dostatek, to musi być on uważny i ekonomiczny. Jest wielce
prawdopodobne, że życie takiego człowieka może być w jakiś sposób
zakłócone i utrudnione przez działania innej „niezdrowej” osoby. Może to
spowodować zejście ze ścieżki, ale najważniejsze jest, by nie porzucać
kroków, które prowadzą do osiągnięcia wewnętrznego pokoju. Choć inni mnie krzywdzą, ja tego nie powinienem robić. Nigdy i nikomu. To jest ćwiczenie dla mojego ducha (umysłu).
Kwintesencją buddyzmu jest uspokojenie. Wszyscy
doświadczamy uczucia gniewu. Często, w codziennych działaniach, czujemy
zdenerwowanie. Na kogoś, na coś lub z jakiejś przyczyny. Nie wolno nam
pozwolić sobie na to, by uczucie to przebywało zbyt długo w naszym
umyśle. Powinniśmy próbować okiełznać je. Dokładnie w tym momencie, w
którym wzrosło. Pierwszy, to przypomnienie sobie wskazówek Buddy, który przy wielu okazjach wyjaśniał niekorzyści gniewu. Choćby: Przypuśćmy,
że bandyci złapią jednego z was i oburęczną piłą rozcinają mu ciało -
członek po członku. Jeśli wtedy poczulibyście z tej przyczyny gniew -
nie jesteście moimi wyznawcami. czy: Tak, jak kłoda ze stosu, nadpalona z obu stron, zmurszała w środku, nie jest przydatna ani na ogień w wiosce, ani jako drewno w lesie , taki sam jest gniewny człowiek… Możemy rozważać też rady Buddy przekazane w Dhammapadzie: Skrzywdził mnie, uderzył mnie, pokonał mnie, ograbił mnie - ten, kto nie pielęgnuje w umyśle podobnych myśli, uspokaja swą nienawiść. Nienawiści
w tym świecie nigdy nie uspokoi się nienawiścią; jedynie przez brak
nienawiści nienawiść się uspokaja. Oto odwieczne prawo. Nie bądź
dla nikogo szorstki w słowach; ci, do których tak byś przemawiał,
mogliby się odwzajemnić. Gniewne słowa prawdziwie ranią, a odpowiedź
może być jeszcze gwałtowniejsza. Wytrwała cierpliwość to najlepszy rodzaj prostoty działań. Budda mówił: Nibbana
jest najwspanialsza. Trzeba
porzucić gniew, wyrzec się pychy i rozerwać wszelkie okowy. Cierpienie
nie dotyka nigdy tego, kto nie czepia się umysłu i ciała i nie jest do
nich przywiązany. Zwyciężaj
gniewnego brakiem gniewu; zwyciężaj złego dobrocią; zwyciężaj skąpego
szczodrością; zwyciężaj kłamcę prawdą. Niech
człowiek strzeże się myśli zrodzonych z rozdrażnienia; niech jego umysł
będzie opanowany. Porzuciwszy złe myśli, niech rozwija czystość umysłu. Jeśli, nawet gdy rozważamy rady Buddy, nie jesteśmy w stanie zapanować nad swoim gniewem, spróbujmy innej metody. Gdy się
zastanowimy, dojdziemy do wniosku, że przecież każdy, nawet bardzo zły
człowiek, ma i cechy dobre. Kiedy więc
jesteśmy na kogoś zdenerwowani, powinniśmy spróbować znaleźć w nim coś
dobrego. Albo w jego sposobie myślenia, w tym, jak i co mówi, albo w
tym, jak się zachowuje. Jeśli znajdziemy jakąkolwiek pozytywną cechę,
właśnie ją powinniśmy wziąć pod uwagę i ignorować to, co złe, traktując
to jako naturalną słabość, którą każdy może znaleźć w sobie. Myśląc tak,
powinniśmy uzyskać spokój umysłu. Czasami jednak i to nie jest skuteczne. Wówczas powinniśmy spróbować jeszcze innej metody. Tu podstawą jest refleksja: On zrobił
mi coś złego, poprzez to splamił własny umysł. On zrobił źle. Uległ uczuciu gniewu. Czy ja również powinienem pójść jego śladem i dać się opanować gniewowi? Czy naśladowanie go nie jest głupotą? On, karmiąc swój gniew, niszczy siebie wewnętrznie. Dlaczego z jego powodu i ja miałbym niszczyć siebie? Wszystkie
rzeczy są chwilowe. I ciało, i umysł również są chwilowe. Myśli i ciało,
w którym zło powstało, już nie istnieją. To, co uważam za mojego
krzywdziciela, to myśli i materialne części, które teraz są całkowicie
różne od tych, które mnie skrzywdziły, choć nadal jest to ciągle ten sam
psychofizyczny proces. To, co uważamy za „ja”, zmienia się z chwili na chwilę. W momencie szkody była inna myśl i masa molekuł, które uważały się za "ja", podczas gdy to co jest uznawane teraz za "ja" to zupełnie inne myśli i inny zespół molekuł, należące jednak ciągle do tego samego procesu. Zatem, jedna istota skrzywdziła drugą, a gniewa się całkiem inna również na zupełnie inną. Czyż to nie jest niedorzeczna sytuacja? Jeśli szczegółowo zbadamy naturę naszego życia i zaczniemy rozpatrywać wydarzenia w ten sposób, nasz gniew nie tylko powinien ulec osłabieniu - nie powinien w ogóle się objawić. Jest też i
inny sposób eliminowania wzrastającego gniewu. Jeśli
przypomnimy sobie o tym prawie kammy, nasz gniew powinien prędko
zniknąć. Możemy rozważać naszą sytuację również inaczej. Otóż,
pewnego razu bodhisatta urodził się jako syn króla Mahapatapy. Nazwano
go Culla Dhammapala. Pewnego dnia królowa, jego matka, siedziała na
krześle i pieściła go nie zwracając uwagi, że przez komnatę przechodził
król - jej mąż. Ten pomyślał, że królowa jest aż tak dumna z potomka, iż
nawet do głowy jej nie przyszło, by widząc, że idzie on - król, wstać z
krzesła. Poczuł wściekłość i posłał po kata. Innym razem
nasz bodhisatta był ascetą znanym ze swej cierpliwości i miłującej
dobroci. Dlatego ludzie nazywali go Khantivadi - kaznodzieją
cierpliwości. Pewnego dnia zawędrował do Benares i zamieszkał w
królewskim ogrodzie. Jeśli Budda w swych poprzednich żywotach - ciągle niedoskonały, tak jak i my - praktykował cierpliwość i miłującą życzliwość do takiego stopnia, dlaczego nie mielibyśmy podążyć za jego przykładem? Kiedy
rozmyślamy o tak szlachetnych cechach wspaniałych umysłów, nie powinno
nam nawet przyjść do głowy, by komukolwiek wyrządzić krzywdę, zwłaszcza
gdy umysł jest ubezwłasnowolniony przez gniew. Budda
powiedział: Patrząc na
naszego przeciwnika, powinniśmy myśleć: Kiedy tak rozmyślamy, gniew, który czujemy wobec naszego przeciwnika, powinien zniknąć. I dalej -
powinniśmy rozmyślać o zaletach rozwijania umysłu przez praktykę
kochającej życzliwości (mettā bhāvanā). Tak więc, w
każdy sposób powinniśmy próbować zmniejszać nasz gniew i dążyć do
rozwijania w sobie mettā - miłującej dobroci, kochającej życzliwości -
wobec każdej istoty we Wszechświecie. Rezultatem
i nagrodą będzie osiągnięcie w pewnym dniu stanu jhana - medytacyjnego
wchłonięcia.
|
|
|
|
|
|
Source : http://sasana.wikidot.com
|
|